W dniu 08 stycznia 2014, o godz. g. 14.00 (sala 259 na Placu Bankowym 3/5) odbyła się pierwsza (z cyklu?) debat / spotkań dot. przewidywanej rewitalizacji parku Skaryszewskiego.
Projekt wzbudza wielkie emocje.
Więcej o planach miasta można przeczytać na FB Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Oddział w Warszawie oraz FB Zielona Saska Kępa i na stronie Miasto i ptaki
Oryginalne, nieaktualne już plany zmian w Parku można poznać na stronie Parku oraz na stronie ZOM, poświęconej właśnie rewaloryzacji Parku
Wycinanie starych drzew i krzewów, albo ich masakrowanie i redukowanie ich masy, zwłaszcza w pełnym spalin mieście, jest barbarzyństwem i powinno być prawem zakazane. Ludzie potrzebują powietrza, cienia, a ptaki i szeroko pojęta fauna potrzebują ekosystemu. Bez tego miasto staje się nie do wytrzymania dla ludzi.
Idea, że stary, stuletni park musi powrócić do stanu sprzed stu lat jest absolutnie chora i absurdalna. Założyciel parku przewidywał, że rośliny będą rosnąć, że będzie się dosadzać nowe, bo to jest w założeniu każdego profesjonalnego projektu ogrodowego. Naszą rolą jest pielęgnować i wzbogacać przyrodę parkową, a nie niszczyć dojrzały ogród, płuca miasta, tę spuściznę po poprzednich pokoleniach.
Wartościowych zabytków architektury w Warszawie po ostatniej wojnie zostało niewiele, więc co nam zostanie z Warszawy jeśli zniszczymy jej zieleń?
Skąd ten nagły pęd do niszczenia największego skarbu Warszawy, jakim jest jej jeszcze gdzieniegdzie bujna, dojrzała zieleń?
A może stąd, że można dostać duże pieniądze unijne na tzw. rewaloryzację zieleni, więc znaleźli się chętni aby je wziąć za łatwiznę, jaką jest wycięcie starych ogrodów i posadzenie tu i tam młodych roślinek, tak jak to się stało choćby w Parku Krasińskich? A może są też urzędnicy chętni do przyjęcia dużych pieniędzy za wyrażenie zgody na tego typu wandalizm?
Zniszczyć stare i zastąpić nowym za ciężkie pieniądze to typowy trik żeby stworzyć pretekst do wyłudzenia pieniędzy od inwestora. Wystarczy mu wmówić, że to jest praca potrzebna i jeśli się inwestor nie zna albo nie zorientuje, to zapłaci.
W tym przypadku ma zapłacić unia, czyli urzędnicy gdzieś tam daleko, którzy potrzebują tylko odpowiednio przygotowanej i autoryzowanej papeterii.
Na koniec podkreślę, że wyrzynanie i drastyczne redukowanie masy dojrzałych drzew i krzewów dla tzw. linii widokowych jest ideą nie do przyjęcia w wielkim mieście. Każda zielona gałązka jest tu na wagę złota ze względu na tlen, jaki daje mieszkańcom zanieczyszczonego spalinami i dwutlenkiem węgla miasta, a także ze względu na cień, dzięki któremu nie gotujemy się latem na rozgrzanych słońcem i spalinamiplacach i ulicach.
W dodatku rośliny na linii wzroku wydłużają tę linię, obiekty poprzedzone roślinnością wydają się odleglejsze, tworzy się głębia optyczna. Przedwojenni projektanci zieleni warszawskiej wiedzieli o tym świetnie, wystarczy obejrzeć stare przedwojenne fotografie: przepiękne, bujne skwery na Krakowskim Przedmieściu, Placu Trzech Krzyży, Placu Bankowym, na Placu Małachowskiego przed budynkiem Zachęty, czy choćby pyszne stare drzewa poprzedzające Ratusz na Placu Teatralnym, czy też dorodne drzewa poprzedzające budynek Teatru Wielkiego.
Dzisiaj dla odmiany Plac Teatralny jest kamienną pustynią, a drastycznie ścięte krzewy przed teatrem są zupełnie niewidoczne zza samochodów stojących na rozległym parkingu – czy chodzi linię widokową?
Kościół Wizytek stoi dzisiaj jak na patelni, ogołocony ze starych drzew, które dawały cień na placu przed kościołem. Chora idea usuwania zdrowych roślin sprzed budynków dla widoku jest w tym przypadku tak oczywista dla patrzącego, że to aż śmieszy: po dorodnych starych drzewach zostały trzy niewielkie kwadraciki ziemi, pokryte maleńkimi kwiatkami, poza wszelką proporcją z placem, a drzewka na skwerku w pobliżu tego placu są ukształtowane tak, że ich ociosane w kuleczki korony maleją w kierunku placu żeby było widać front kościoła bez zakłóceń! Pomijając już barbarzyństwo redukowania zieleni tam gdzie jest ona witalna dla mieszkańców, nie można tworzyć takich oczywistości w projektach, to jest projektancki bubel.
Zostawmy więc w spokoju dorodną zieleń warszawską, pielęnujmy ją, sadźmy jak najwięcej nowych drzew i krzewów, nie twórzmy bez potrzeby kamiennych przestrzeni, a zabytkowe budynki remontujmy, bo nie można bez bólu patrzeć na te wszystkie idące w ruinę kamienice warszawskie.